06.05.2017

Jura Południowa – osiem najpiękniejszych dróg VI.5

Zapewne nie raz słyszeliście narzekanie, że drogi wspinaczkowe w Polsce nie mają 40 metrów, bywają wyślizgane, a przewieszenia to na nich rzadkość. Są jednak w pewnym sensie wyjątkowe i mogą dostarczyć wiele satysfakcji pod warunkiem, że wybierzemy odpowiednie cele.

                       

Wraz ze wzrastającymi trudnościami wybór dróg się zawęża, a ich charakter staje się w większości przypadków bardziej bulderowy. Chwyty i stopnie maleją, co bywa powodem do licznych narzekań na polskie skały. Wspinanie w naszym białym wapieniu wymaga o wiele więcej cierpliwości i pomysłowości niż w typowo ,,westowych” rejonach. Skompletowanie wszystkich ruchów na drodze nieraz przypomina skomplikowaną układankę. Sukces zależy nie tylko od fizycznego przygotowania. Wymaga też dobrego ,,czucia skały” i opanowania. Na Jurze Południowej istnieje około 130 dróg w stopniach VI.5 i VI.5+. Praktycznie każda dolinka może pochwalić się interesującą linią o tych trudnościach. Na szczególną uwagę zasługują podkrakowskie VI.5-tki, dlatego to głównie na nich skupia się to zestawienie.

[W innych tekstach na naszym blogu możesz zapoznać się z najpiękniejszymi drogami Jury Północnej o wycenach VI/VI+ i VI.3/VI.3+]

Chiński maharadża VI.5, Filar Pokutników

Dolina Bolechowicka, autor: P.Korczak (1985), długość: 26m

Będę chińskim maharadżą, jak to zrobisz! -Wyzwanie kryjące się w tych słowach rzucił Szalonemu Ryszard Riko Malczyk. Było lato 1984 roku. W kilka dni później szara płyta między Rysą Babińskiego a Sinusoidą została pokonana na wędkę. Rok później drogę poprowadzono w stylu RK (akceptowanym jako pełnoprawne przejście) i tym samym w Polsce pojawiło się pierwsze VI.5.

najpiękniejsze drogi na Jurze Południowej

Chiński maharadża (fot. Kamil Żmija)

Można zaryzykować stwierdzenie, że jest to jedna z najbardziej rozpoznawalnych dróg na Jurze. Owiana mitem, stanowi marzenie początkujących i często jest pierwszą drogą w tych trudnościach. Do popularności Chińskiego maharadży niewątpliwie przyczynia się imponujący wygląd tej linii. Jednolita, szara gładź między dwiema rysami przyciąga wzrok każdego, kto odwiedza Bolechowice. Jest to sprawdzian opanowania i techniki. Przydatne są silne palce, jednak odpowiednimi ustawieniami i pracą stóp można wiele ,,oszukać”. Droga jest klasykiem, który obowiązkowo każdy wspinacz robiący VI.5 powinien mieć w kajecie.

Zanim dostaniemy się na połogo-pionową płytę, musimy pokonać okapik wspólny z Sinusoidą (VI.3+). Może być on wyzwaniem (nawet kluczowym!) dla osób bez odpowiedniego ,,dogięcia” i nieprzyzwyczajonym do przewieszonych formacji. Zazwyczaj głównym problemem jest jednak długa połoga płyta z niezbyt dobrymi stopniami. Każdy, kto wspinał się w Bolechowicach, wie że tarcie do najlepszych tam nie należy. Gdyby stworzyć listę najbardziej wyślizganych dróg w Polsce, Maharadża niewątpliwie byłby na niej na jednej z pierwszych pozycji. Nie odbiera to klasy tej linii, jednak wymusza mocniejsze trzymanie chwytów. Chwyty mogą wydać się małe… ale uwierzcie — nie są. Na większości trudniejszych dróg na Jurze będą gorsze… Precyzyjne stawianie stóp i dobre buty będą bardzo pomocne. Koniec ze wspinaniem w panelowych dziurawych kapciach. Od VI.5 trzeba mieć dobre (czytaj: ciasne) buty.

Wspinaczka na Jurze Południowej

Chiński maharadża (fot. Kamil Żmija)

Jeśli niektóre ruchy wydadzą się wam dalekie, to pomyślcie o tym, że jest to najczęściej pokonywana przez dzieci droga w tym stopniu w Polsce. Ma przejścia 9- i 10-latków! Niestety, parametr nie może być tu wymówką. Obicie jest dość lotne i dodaje smaczku temu klasykowi. Jeśli nie czujecie się pewnie w tych trudnościach — kilka wędek nie zaszkodzi. Tym bardziej że Bolechowce to mekka wspinania z górną asekuracją – stare tradycje krakowskiego wspinania wciąż tu są żywe.

Montokwas 212 VI.5, Filar Abazego

Dolina Bolechowicka, autor: P.Korczak (1985), długość: 24m

Gdy pokonacie już szary pion Filara Pokutników i wydacie ryk radości, wpinając się do łańcucha, wystarczy, że rzucicie okiem na drugą stronę Bramy Bolechowickiej, by zlokalizować kolejny cel. Jeśli Maharadża przyszedł wam łatwo, to konfrontacja z sąsiadem może okazać się lekcją pokory. Eksplorację tej części Bolechowic najlepiej zacząć grzecznie – od Abazego (VI.3+). Charakter wspinania jest dość specyficzny i wymaga przyzwyczajenia. Najogólniej można go opisać jako słabe stopnie i nie najlepsze chwyty. Montokwas bywa uważany za drogę trudną w swoim stopniu. Jest to pierwsza droga w podkrakowskich skałkach, która nie miała dużego poślizgu między przejściem na wędkę a prowadzeniem. Pierwotna wycena VI.4+/5 obrazuje raczej ówczesną niechęć do ,,profanowania” stopnia VI.5 niż rzeczywiste trudności.

Drogi na Jurze Południowej

Montokwas (fot. z archiwum autorki)

Montokwas startuje trawersem wspólnym z Abazym i odbija w górę wcześniejszą linią ringów. Kilka wpinek doprowadzających do połowy ściany to niezbyt trudny, jednak wymagający dobrego opanowania teren. Łatwo się tam pogubić. Chwyty są słabo widoczne na białej skale. Drobny błąd w ustawieniu może sprawić, że zamiast płynnie przemknąć te kilka metrów, będziemy walczyć o utrzymanie się na skale. Pod okapik wielce wskazane jest dojść z zapasem. Słowo ,,okapik” często pojawia się w rozmowach stałych bywalców Bolechowic, jednak każdy inny wspinacz parsknie śmiechem, gdy go zobaczy. Bardziej trafną nazwą byłoby wybrzuszenie – idealny pion Abazego na kilka centymetrów, po prostu, przestaje być idealny. Niech was zatem nie odstraszy od Montokwasu wizja cruxa w dachu.  W górnej części droga stopniowo odpuszcza, choć mało komu zdarzyło się tam przynajmniej raz nie odpaść. Ruchy wymagają koordynacji i zaufania słabym stopniom. Istnieje kilka teorii na temat tego, czego można tam używać, a czego nie. Oryginalnie Montokwas wychodzi rysą po lewej stronie filara (tak jak Abazy), jednak w dolince można usłyszeć różne wersje.

Trudniejszym wariantem prostującym Montokwas jest Przybycie Tytanów (VI.5+) dokładające kilka wpinek bardzo czujnego i trikowego wspinania.

Golumek Konfucjusz Kurt VI.5, Sokolica

Dolina Będkowska, autor: W. Kurtyka (1990), długość: 40m

Jeśli zrobiliście Superdirettissimę i spodobała się wam specyfika Sokolicy, to zdecydowanie nadszedł czas by zmierzyć się z Golumkiem. Jest to linia prostująca Superkę i łącząca się z nią w górnej części. Mimo że krótsza, to oferuje więcej wspinania, a mniej dreptania po stopniach połączonego ze zwiedzaniem całej ściany. Już na pierwszych metrach trzeba przedrzeć się przez nieco trikowy balderek i odcinek czujnego połogu. Wyżej czeka najładniejsza część drogi — spory kawałek pionowej, wytrzymałościowej płyty, doprowadzającej do części wspólnej z Superką. Chwyty jak na pionowo-połogie VI.5 są zaskakująco dobre. Stopnie to już inna bajka, ale przynajmniej nie są wyślizgane.

wspinaczka na Jurze

Na Golumku wspina się Grześ ‘Buła’ Gołowczyk (fot Kamil Żmija)

Podobnie jak inne drogi na ścianie czołowej Sokolicy, jest to dobra propozycja na wczesną wiosnę i jesień. Warto mieć na uwadze, że każda wstawka tam to prawdziwa wyprawa trwająca zwykle ponad godzinę. W praktyce trudno tam oddać więcej niż 4 próby w ciągu dnia. Wspinanie w trójkę też nie jest najlepszym pomysłem. Dobrą strategią jest wieszanie ekspresów na drodze podczas rozgrzewki/dogrzewki. 20 ekspresów w decydującej próbie może ciążyć przy uprzęży, a przehaczenie drogi nie jest trudne, jeśli zna się sekwencję.

Chłosta VI.5, Jaskinia Mamutowa

Dolina Kluczwody, autor: P. Zając (2011): długość: 12m

Nareszcie coś dla fanów dużych chwytów i przewieszeń! Chłosta to droga, która powstała po odkręceniu sztucznych chwytów w Mamutowej. W jaskini zaczęło wtedy brakować propozycji ,,dla ludzi” – dawne linie znacząco się utrudniły. Mamut to miejsce z największą liczbą kombinacji w stosunku do ilości autonomicznych linii. Jakkolwiek byście się tam nie pogubili i w którąkolwiek stronę nie poszli, istnieje spore prawdopodobieństwo (a właściwie to niemal pewne), że taka kombinacja już istnieje i ma swoją nazwę. By zrozumieć wspinanie w Mamutowej, trzeba się tam po prostu wspinać. Mimo że brzmi to, jak masło maślane, jest to czysta prawda.  Szansa poprawnego odczytania przebiegu drogi wyłącznie przy użyciu topo jest dość nikła. Na szczęście niemal zawsze jest tam ktoś, kto chętnie poinformuje o wszystkich najświeższych kombinacjach i patentach na nie. Jeśli akurat nikogo nie będzie, najlepszym wyjściem może okazać się zrobienie dróg poza jaskinią. Liczba dróg w Mamutowej wciąż jest mniejsza niż liczba ringów, więc eksploracja jeszcze się nie zakończyła. Są drogi, które kończą się na umownie wybranym chwycie, drogi, na których trzeba obrócić się o 360 stopni, drogi biegnące najpierw w jedną stronę, a potem zawracające… lub też idące w dół — jak Chłosta.

Gdzie na wspin w Polsce?

Asia Mędrzak na Chłoście (fot. Kamil Żmija)

Chłosta pokonuje dach w głębi jaskini (w pochmurne dni lub podczas wieczornych sesji może przydać się tam czołówka). Trudności są rozłożone dość równomiernie, choć pod koniec nieco odpuszczają. Droga ma 12 metrów. Jest to bardzo długie 12 metrów. Pokonanie ich wymaga zastosowania całego arsenału technik wspinania w dachu takich jak: haczenie pięty, podhaczanie palców oraz dobrego ,,body tension”. Trzeba też oswoić się z wpinkami, ponieważ właściwie z każdej z nich grozi ,,gleba”. Asekurant powinien być równie czujny przy drugiej, jak i szóstej wpince. Jest to jedyna tego typu droga w Polsce. Wspinanie w dachu wymaga sporych umiejętności i jest bardzo pouczające. Warto dla niej zajrzeć do Mamutowej, nawet jeśli dachy i przewieszenia nie są waszą ulubioną formacją.

Odlot Proroka VI.5, Pochylec

Dolina Prądnika, kombinacja, długość 24m

Długa i wytrzymałościowa, jedna z najbardziej ,,westowych” dróg w Polsce. Spada się z niej w powietrze, a ostatnie ruchy są zarazem najtrudniejszymi. Jest to jedna z najdłuższych propozycji Pochylca, trawersująca niemal całą wschodnią ścianę. Niestety oznacza to, że osoba wspinająca się po niej, blokuje ruch na połowie skały… Kolejki to cena za świetne wspinanie, jakie oferuje Pochylec. Trzeba do nich przywyknąć i docenić możliwość dobrego wyrestowania między wstawkami podczas czekania na swoją próbę…

Jak można wywnioskować z nazwy, droga startuje Odlotem (VI.4). Następnie trawersuje w prawo, w stronę filara. W połowie trawersu znajdują się chwyty, z którymi będziecie musieli się zaprzyjaźnić i w których spędzicie wiele, wiele czasu… Są one wspólnym elementem kilku dróg: począwszy od wariacji Odlotu (Odlot proroka, Odlot małpy, Odlot szatana itp.) przez Shocka, Ekspozyturę, aż po Kiełbasę. Mimo że są to dość dobre chwyty, by w nich wyrestować konieczny jest pewien zapas wytrzymałości. Wyczucie momentu, w którym dalsze wiszenie w nich zaczyna męczyć jest kluczowe dla powodzenia na drodze. Na różnych etapach pochylcowej eksploracji uczucia wobec tych chwytów zmieniają się od skrajnej nienawiści po łapanie ich z prawdziwą ulgą.

wspinzaczka na Jurze

Odlot Proroka (fot. Kamil Żmija)

Na Odlocie Proroka dopiero wyżej zaczyna się zabawa. Ruchy są dłuższe, płytka coraz mocniej się przewiesza, a chwyty maleją. Poszczególne przechwyty mogą być trudne do zrobienia nawet z miejsca, a co dopiero po przebyciu wcześniejszych dwudziestu metrów. Jeśli będziecie się zastanawiać, czy pominąć wpinkę – zróbcie to. Loty bywają spektakularne, ale są całkowicie bezpieczne, a dodatkowa chwila wiszenia w przybloku może kosztować odpadnięcie dwa ruchy dalej. Wiele chwytów ma na Pochylcu swoje własne nazwy, co znacznie ułatwia rozmowy o patentach. Dla przykładu: na Odlocie Proroka robi się półdynamiczny przechwyt do płucek. Usłyszycie też nazwy takie jak: ul i kazalniczka.

Po dwóch VI.5-tkowych Odlotach przyjdzie czas na okapik i biegnące przez niego drogi takie jak: Shock the Monkey (VI.5+/6) czy Fałszywy Prorok (VI.6). Istnieje teoria, że by je zrobić, trzeba być w stanie przejść na rozgrzewkę Odlot kończący się baldem z danej drogi. Gdy będziecie spadać z Odlotu Proroka, pomyślcie że kiedyś będzie to wasza droga rozgrzewkowa.

Prostowanie Odlotu VI.5+ (HARD), Pochylec

Dolina Prądnika, autor: A. Marcisz (1992), długość: 23m

Drogi na Pochylcu mają klasę. Są wymagające zarówno fizycznie jak i mentalnie, a ta jest uważana za wyjątkowo trudną w swojej wycenie. Spotkać się można nawet ze stwierdzeniami, że jest trudniejsza niż sąsiedni Shock the Monkey (VI.5+/6). Nie będziemy tu dyskutować o wycenach, jednak faktem jest, że Prostowanie Odlotu to dla niektórych wspinaczy wieloletnia odyseja.

Gdzie się powspinać na Jurze?

Prostowanie Odlotu (fot. Kamil Żmija)

Droga biegnie lekko przewieszoną płytą, na której trudności wzrastają wraz z wysokością. Chwyty to głównie słabe dwójki, jednak poza silnymi palcami trzeba wykazać się na niej również wytrzymałością. Nie jest to jednak droga, na której można spędzić dużo czasu restując. Próby na niej często przypominają wyścig ze zbułowaniem. Część ruchów jest dość daleka i nawet dla wysokich osób, precyzyjne ruchy na pełny zasięg mogą okazać się loteryjne. Przechwyty (szczególnie te ostatnie) robi się na ,,odlotach”.

Tą samą płytą biegnie droga-przystawka: Power Play VI.7. Bardzo rzadko powtarzana, prawdopodobnie częściowo dlatego, że mało kto wie, których chwytów można używać, a których nie.

Trwoga Archeologa VI.5+, Cmentarzysko

Dolina Będkowska, autor: M. Wódka (2008), długość: 25m

Niedoceniana droga znajdująca się na Cmentarzysku w Dolinie Będkowskiej — czyli w bezpośrednim sąsiedztwie Dupy Słonia. Jeszcze do niedawna każdy, kto chciał spróbować na niej swoich sił, musiał przygotować się na odkopywanie jej z mchu i błota. W ostatnim czasie zyskuje jednak na popularności. Przez dużą część roku całe Prawe Cmentarzysko jest zalane, a podejście pod skałę jest dość strome (ale za to krótkie).  Droga nie wygląda też zbyt zachęcająco, jednak każdy, kto ją robił, potwierdza, że jest jedną z najlepszych w swoim stopniu na Jurze Południowej. W odróżnieniu od poprzedniej opisanej linii, ta jest uważana za przystępne VI.5+  (żeby nie powiedzieć ,,szemrane”).

Jura Południowa - gdzie się wspinać?

Po lewej: Prawe cmentarzysko i Iglica w dolinie Będkowskiej, po prawej: Trwoga archeologa, Cmentarzysko (fot. autorka)

Drogę można podzielić na dwie części, rozdzielone dobrym restem. Każdy znajdzie coś dla siebie. Dolny odcinek to zgięcia po dobrych chwytach w lekkim przewieszeniu, a górny ma bardziej techniczny i palczasty charakter. Jest to kolejna linia, na której wspinanie jest różnorodne i która trzyma w napięciu od początku do samego końca.

Prostowanie Tańca pająka VI.5+, Jaskinia Mamutowa

Dolina Kluczwody, kombinacja, długość: 12m

Kolejna propozycja w ,,świątyni czystego VI.5”. O ile Chłostę można przejść ,,na łapach”, omijając większość kluczowych haczeń i sztuczek, to na trudniejszych liniach w Mamutowej raczej się to nie uda.

Skałki Jury

Prostowanie Tańca pająka (fot. Kamil Żmija)

Prostowanie Tańca pająka przed wyczyszczeniem jaskini ze sztucznych chwytów miało wycenę VI.4/4+.  Po ich odkręceniu droga znacznie się utrudniła, a przechwyty stały się dużo ciekawsze. Stara wersja przypominała krótki obwód wyjęty wprost ze sztucznej ściany. Teraz jej przejście wymaga nie tylko czystej siły, ale też sporej finezji i płynności poruszania się w dachu. Haczenie pięt nad głową, kompresyjne przestrzały, a na koniec rzut do topowej klamy z wylotem nóg – te wszystkie atrakcje znajdziecie na Tańcu pająka. W Mamutowej o wyjaśnienie przebiegu, ograniczników i magicznych patentów najlepiej poprosić lokalsów.

                 

Udostępnij

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.