17.06.2017

Bezpieczeństwo w Tatrach

Zima, która w Tatrach  skończyła się zaledwie miesiąc temu (bynajmniej nie chodzi o tą kalendarzową), była w tym sezonie wyjątkowo sroga. Porównywana do tych z ,,dawnych lat”, kurzyło od początku grudnia, aż do końca kwietnia. Dla mnie była to zima spędzona pod znakiem skituringu. Był to pierwszy taki sezon, w którym udało mi się odbyć wiele ciekawych skiturowych wycieczek i interesujących zjazdów. Sezon zakończyliśmy 15 maja – Stefan zjechał Zachodem Grońskiego z Wołowego Grzbietu, a ja znacznie łatwiejszym zjazdem z Rysów.

                       

Minioną zimę spędziłem głównie przemierzając na nartach liczne tatrzańskie szlaki turystyczne (choć nie tylko, bo udało się i trochę powspinać). Owe wycieczki dostarczyły mi wielu spostrzeżeń dotyczących ruchu turystycznego na szlakach w naszych Tatrach.

Tematy bezpieczeństwa i poszanowania przyrody, są dla mnie bardzo ważne. Swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi ruchu turystycznego podzieliłem się z kolegą, który  jest przewodnikiem tatrzańskim. Oto co mi odpisał: „Ludzie w necie pytają gdzie mają iść, w co się ubrać, co zabrać ze sobą w góry. Za chwilę będą pytać czy lepiej wypróżniać się rano, w południe, a może wieczorem. Czy użyć do podcierania papieru gładkiego, w kwiatki, czy może lepsze będą chusteczki”. I zakończył: „..zaczynam mieć sporą alergię na tatromaniaków”.

Hmmm… Ze zdaniem kolegi nie do końca się zgadzam, bo zadawanie pytań i czerpanie wiedzy z internetu niekoniecznie musi być złem, a może być wręcz przydatne. Poza tym jak mawia stare przysłowie „kto pyta, ten nie błądzi”. Osobną kwestią jest umiejętność skorzystania w praktyce z zaczerpniętej w sieci wiedzy, a z tym jest już znacznie gorzej. Dlatego przydatne są i zawsze będę polecał, wszelkiego rodzaju kursy i warsztaty dotyczące turystyki zimowej w górach typu alpejskiego. Sam kiedyś, będąc nastolatkiem (nie było jeszcze wtedy w Polsce internetu) skończyłem kurs turystyki kwalifikowanej i ratownictwa improwizowanego, a w dalszej kolejności kurs skałkowy i taternicki.

(Nie)bezpieczeństwo na tatrzańskich szlakach

Natomiast nie ma co głowy chować w piasek i udawać, że nie ma problemu z bezpieczeństwem na szlakach. W minionym sezonie doszło do kilku tragicznych w skutkach wypadków. Zaraz odezwą się głosy, że Polska, to przecież kraj nizinny i ogólna wiedza dotycząca gór jest znikoma, więc nie ma co się dziwić… I tu racja. W pewnym sensie usprawiedliwiałbym spacerowiczów podążających w klapeczkach i bez cieplejszego odzienia drogą do Morskiego Oka – casus ubiegłorocznej akcji ratowników TOPR, strażaków i policji, gdy musieli sprowadzać ludzi, których zaskoczyły zmrok. No tak, w górach po zmroku jest ciemno, a z braku rozumu to już ciężko kogokolwiek rozliczać i nie ma tu nic do rzeczy, że Polska to kraj nizinny.

Bezpieczeństwo w Tatrach

Turyści nad Morskim Okiem (fot. Michał Bilko)

Uważam, że poważniejszym problemem niż klapeczki na drodze do Morskiego Oka, jest pchanie się tak zwanych turystów, którzy coraz częściej nowomodnie określają się sami jako tatromaniacy, za wysoko i na zbyt trudne szlaki i granie. Jak pokazuje tegoroczny wypadek pod Przełęczą pod Chłopkiem nie wystarczy posiadanie raków i czekana, trzeba jeszcze umieć nimi się posługiwać i potrafić poruszać w eksponowanym terenie. Statystyki TOPR są z roku na rok coraz bardziej zatrważające. Orla Perć staje się symbolem (niepotrzebnych) tragedii. Wiele podobnych szlaków też jest ich przykładem. Na przełomie zimy 2015/16 roku w Tatrach zapanowały dość trudne warunki (w swoim artykule pisał o tym Adam Pieprzycki), nastąpiła seria tragicznych w skutkach wypadków. Jedni o tym mówili inni pisali. Szybko doszukano się przyczyn owych tragedii – „warunki w górach”. 

Ignorancja i niewiedza, czyli grzechy główne turystów

Ogólnie rzecz ujmując zdziwiłem się słysząc, iż to właśnie warunki w górach były przyczyną owych wypadków. Po przeanalizowaniu kilku z tamtych tragedii, jaskrawo było widać, że nie tylko warunki panujące w górach się do nich przyczyniły. Brak wiedzy i umiejętności, wychodzenie za wysoko i w zbyt trudny teren,  nonszalancja… Na pewno przy okazji takich wypadków wychodzi szokująca ignorancja. Ignorancja, której  w latach 80 – 90-tych ubiegłego wieku nie widziałem aż w tak dużej ilości jak dziś. A może było to po prostu spowodowane tym, że zimowy ruch turystyczny był kiedyś mniejszy?

Kilkanaście dni temu spotkany przeze mnie na szlaku człowiek pyta gdzie jest, bo nie wie? Działo się to w rejonie grani Koziego Wierchu. Kawałek dalej kolejny, który wyciąga zdjęcia gór z wyrysowanymi poglądowo szlakami i prosi, żebym mu pokazał gdzie w tej chwili się znajduje. Pytam, gdzie ma mapę? W odpowiedzi wyciąga kolejną pocztówkę ze schematem graniówki, z której nic nie potrafił rozszyfrować. Pytam ponownie, czy ma z sobą normalną mapę w słusznej skali? W odpowiedzi słyszę „tak mam w telefonie, ale telefon się rozładował”. Ignorancja czy nie?

Środki ostrożności w górach

W wyższych partiach Tatr śnieg możemy spotkać nawet latem (fot. Michał Bilko)

Przy okazji szkoleń, prezentacji i spotkań ludzie często pytają o kwestie związane z bezpieczeństwem w górach. Duża część z nich jest zdziwiona i robi wielkie oczy, gdy dowiaduje się, że największym niebezpieczeństwem dla człowieka w górach jest… człowiek, a w dalszej kolejności burza, lawina itp. Przy okazji, ludzie nie odróżniają świadomego zabierania kogoś w góry, kto będzie od nich całkowicie zależny, od wybrania się grupy przypadkowych (często poznanych jedynie wirtualnie) nie znających się ludzi, gdzie każdy działa na własną rękę.

Środki bezpieczeństwa

Zarządca terenu, czyli Tatrzański Park Narodowy dla podniesienia bezpieczeństwa opina łańcuchami, klamrami i drabinami coraz większe odcinki trudniejszych szlaków. Wprowadził wiele lat temu ruch jednokierunkowy na Orlej Perci. Przykładem może tu być także oblegany przez turystów latem i zimą szlak wiodący na Rysy. Wydawać by się mogło, że działania TPN są ze wszech miar słuszne. Ja jednak uważam, że raczej należałoby zastosować filozofię legendarnego dla mojego pokolenia „profesora” Włodka Cywińskiego – „Pierwsze primo, nie ułatwiać!”

Coś w tym jest, gdyby ściągnięto asfalt położony na drodze do Morskiego Oka, to pewnie docierałaby tam dużo mniejsza liczba spacerowiczów, a i gajowi byliby zadowoleni, bo jelonki i sarenki miałyby większy spokój. To oczywiście tylko taka mała żartobliwa dygresja, ale nad tematem Orlej Perci prędzej czy później Tatrzański Park Narodowy będzie musiał się zastanowić. Zresztą ze szlakiem na Rysy podobnie.

Wiele pomysłów pojawiało się już w przeszłości. Jedni uważali, że nic nie trzeba robić i że każda ingerencja w szlak, jakakolwiek ona by nie była, będzie ,,ograniczeniem swobód obywatelskich”. Inni sugerowali, aby Orlą Perć wyczyścić z żelastwa (drabiny, klamry, łańcuchy) i pozostawić jedynie punkty przelotowe pod skuteczną możliwość stosowania asekuracji. Jeszcze inni optowali za stworzeniem z Orlej Perci tak zwanej via ferraty, czyli całkowitym opięciem linami stalowymi, drabinami tak, aby przy pomocy lonży można było stosować autoasekurację na trudnych odcinkach.

Orla Perć

Orla Perć (fot. Michał Bilko)

Tutaj najwięcej do powiedzenia powinni mieć przewodnicy. Głos z tego środowiska z pewnością będzie merytoryczny. To oni na co dzień pracują w górach z turystami i ich doświadczenia, tak jak i doświadczenia ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w tym temacie są bezcenne. Gorzej byłoby gdyby o przyszłości Orlej Perci, czy w ogóle bezpieczeństwa na trudnych szlakach, decydował ktoś zza biurka w Ministerstwie Środowiska. Choć wiadomo, to gospodarz (TPN) ma głos decydujący.

Najlepszą opcja dla mniej wprawnych i doświadczonych łazików górskich jest skorzystanie z usług przewodnickich, co zawsze polecam. Po prostu jeżeli marzy Ci się jakiś tatrzański szczyt, a nie czujesz się pewnie, nie masz dostatecznego doświadczenia, nie pchaj się sam na trudne szczyty i granie. Nie oznacza to, że musisz rezygnować ze swych marzeń, umów się na wycieczkę z przewodnikiem, zapisz się na kurs turystyki, skałkowy, taternicki.

Tatry są bezpieczne

Tatry są górami bezpiecznymi, a dokładniej: mogą być górami bezpiecznymi. Jednakże pod warunkiem zdawania sobie sprawy z zagrożeń związanych z obecnością w terenie wysokogórskim i bezwzględnego przestrzegania reguł zachowania się w górach.  

                 

Udostępnij

Strona wykorzystuje pliki cookies w celach wyłącznie statystycznych. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były instalowane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystanie plików cookies. Dowiedz się więcej.